To lato miało być wyjątkowe - jechałem na pierwsze w swoim życiu kolonie. Wyjazd bez rodziców napawał lękiem, ale powtarzali, że będzie super: plaża, kąpiele w morzu, piłka z nowymi kolegami. Niestety, pogoda nie rozpieszczała i sporą część wyjazdu spędzaliśmy w ośrodku. Na szczęście był w nim sklepik, a w nim... tak, lody Koral. Wisieliśmy nad lodówką każdego dnia i licytowaliśmy się, kto zjadłby więcej zimnych słodyczy. Okazało się, że było nam dane to sprawdzić. Krótko przed końcem turnusu instalacja elektryczna w budynku uległa poważnej awarii. Na tyle poważnej, że... sprzedawca postanowił rozdać lody! Gdy tylko ktoś kończył smakołyka, mógł podejść po kolejnego. Wszyscy byli umorusani, przesłodzeni, ale jakże szczęśliwi. Do tego momentu narzekaliśmy w rozmowach telefonicznych na pogodę i nudę. Po wspomnianym "lodowym festiwalu" każdy pojechał do domu z szerokim uśmiechem i opowieścią o super awarii prądu... To lato miało być wyjątkowe. I było ;)